Konrad Falecki / Gazeta Polska
Konrad Falecki / Gazeta Polska
Wojciech Mucha Wojciech Mucha
1116
BLOG

Ukraina: "My, naród". Do zwycięstwa lub śmierci.

Wojciech Mucha Wojciech Mucha Polityka Obserwuj notkę 18

 "Wszyscy chorują tutaj na zanik poczucia czasu" - pisał Herbert w "Raporcie z oblężonego miasta". Doskonale to rozumiem. Mam problemy z ustawianiem zdarzeń na osi. To niesamowite, że wystarczy nie spać 30 h, by organizm zwariował. 

Nieprzespana noc z poniedziałku na wtorek zapowiadała się spokojnie. Niespodziewanie skończyło się na okupacji budynku Ministerstwa Sprawiedliwości, o którym pisałem wczoraj. I już-już przechodziła w dzień, kiedy na centrum prasowe spadł grom, i niestety nie chodzi tu o Grupę Rozpoznania Operacyjnego - Manewrowego. Informacja o pobiciu i zatrzymaniu dziennikarzy TVP. Budzenie ambasadora, stawianie na nogi korespondentów, nerwowe narady, jak wyrwać się z oblężonego Kijowa i dostać do Czerkasów, gdzie nie ma już kamer, mediów, internetu i ciepłego centrum prasowego. Gdzie rządzi Berkut, bezpieka i reżim.

Udało się bez wyjazdu, a dzięki samym Ukraińcom. Dziennikarze telewizji Biełsat którym ostatecznie udało się pomóc uciec z oddalonych o 200 km od Kijowa i jednocześnie o lata świetlne od oczu świata Czerkasów, mają więcej szczęścia niż rozumu. Wysocki i Marczyk, bo o nich mowa, wrócili z pomocą opatrzności i dzielnych Ukraińców w obręb Placu, gdzie barykady wyznaczają granice prawa. Wrócili cali i zdrowi, ale z ich oczu, zachowania i tego co mówili, wnioskuję, że nie nauczyli się za wiele. 

Pisałem całkiem niedawno, że niektórzy z moich kolegów po fachu mają chyba przekonanie, że są tu niewidzialni. Tak było w przypadku dwóch reporterów Bielsatu, którzy mimo rozbitych głów i farta, który pozwolił im uciec najpierw spod pałek i butów Berkutu, a potem z komisariatu i de facto ocalił przed deportacją na Białoruś. Obaj prezentowali wczoraj niezrozumiałą lekkość ducha. Jakby nic się nie stało. Jakby ten reżim nie wywoził ludzi w nieznane, by ich zabijać, jakby nie strzelał do prasy, jakby wreszcie szanował międzynarodową opinię publiczną. 
"- Arogancja gubi każdego. Nie można relacjonować szturmu wojska jak meczu koszykówki - mówi Paweł Kukiz, z którym właśnie rozmawiam. Niektórzy powinni wbić to sobie do głowy. 

Długo wczoraj rozmawiałem z zastępcą szefa ochrony Majdanu. To zdeterminowany, gotowy na wszystko, inteligentny gość. Mówił rzeczy, których nie chce słyszeć medialny mainstream, nadający swe korespondencje z balkonu hotelu "Ukraina". Mówił o determinacji, walce, zdecydowaniu. O nacjonalistach, przyszłości i grożących wszystkim wieloletnich wyrokach. O Polsce też - w samych superlatywach Ten mówiący polszczyzną płynniejszą niż niejeden z naszych rodaków gość mówi tak: "- Jeżeli Europa oczekiwała, że wyjdziemy z bronią, to to nie tak. Jesteśmy narodem, który nie bardzo chce przelewu krwi. Gdyby to działo się np. w Syrii to krew lałaby się na każdym rogu i w każdym domu. My czekamy jeszcze na rozsądek." Ale nie pozostawia złudzeń. Liderzy partyjni zawiedli. "- Nie ma lidera i my sami decydujemy o swoich następnych krokach. My, Naród." 

Dziś posiedzenie parlamentu. Przybywają też europosłowie, którzy chcą grzać się w blasku reflektorów. Czy poza słit fociami z Kliczką spotkają się z tymi, którzy swych twarzy raczej nie chcą pokazywać?

Na zdjęciu zastępca szefa ochrony Euromaidanu. 
Wywiad z tym człowiekiem już jutro, w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska". 



Polecam uwadze moją refleksje o nacjonalizmie, UPA etc. Szczególnie w kontekscie rewelacji wygadywanych przez ks. Isakowicza - Zaleskiego.

WAU_classic('dy6ytciq3xmz')

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka